Gdy jechałam na
spotkanie organizacyjne Chicago Underground Film Festival jak zwykle jadąc w
nowe miejsce sprawdziłam drogę na googlemaps, jedna przesiadka, dwa autobusy,
droga wydawała się dość prosta, tylko nie przewidziałam gdzie ta przesiadka
będzie miała miejsce...
...ale gdy tylko wysiadłam szybko zorientowałam się, że jestem w miejscu w którym nie powinnam się znaleźć. I że jestem jedyną nie Afroamerykanką w okolicy. Nie umknęło to też uwadze wszystkich na około gdy przypatrywali mi się z szyb swoich wooolno przejeżdżających samochodów. I zobaczyłam niebieską kamerę. A jak zatrąbili. O mamo. Chce być niewidzialna.
Generalnie zasady są takie:
- Nie jeżdzić do niebezpiecznych dzielnic po zmroku
- Nigdy nie chodzić tam samemu, tylko chociażby w dwie osoby
-
Nie używać transportu publicznego
-
Nie rozglądać się, tylko pewnie iść do celu... (gdzie do diabła jest ten
przystanek?)
Taaa,
no więc idealnie wpisałam się w instruktaż. Było po zmroku. Byłam sama. I
zdezorientowana rozglądałam się na wszystkie strony w poszukiwaniu przystanku autobusowego.
Odpuściłam sobie chyba jedną jedyna rzecz i nie wyciągnęłam lustrzanki (tak, o
zgrozo miałam ze sobą),żeby popstrykać zdjęcia okolicy. Więc zdjęcia
"niebieskiej kamery" zapożyczyłam z internetu.
Wygląda to mniej więcej tak:
W Chicago takich kamer jest
prawie 2000. Większość z nich umieszczono w najbardziej
niebezpiecznych dzielnicach. Emitują intensywne,
charakterystyczne niebieskie światło. Z założenia mają przeciwdziałać
przestępczości. Zasada jest taka,że jeśli widzisz światło, kamera
prawdopodobnie widzi Ciebie i powinieneś czuć się bezpieczniej. A rzeczywistość
jest taka,że jakość nagrań jest zwykle bardzo słaba i często nie pomaga w
sądzie, zwłaszcza,że nie można użyć nagrania jako jedynego dowodu w sprawie. Powiem wam szczerze,że wcale
nie czułam się lepiej, właściwie gdy zobaczyłam to niebieskie światełko, to od
razu zaczęłam się bardziej bać :P
Gdy przyjechałam do Chicago, szukając mieszkania wchodziłam na stronę policji ze statystykami
przestępczości gdzie można sobie sprawdzić
ile było w ostatnim czasie napadów, strzelanin i innych przestępstw na danym
obszarze, bo nie chciałam wylądować w jakiejś podejrzanej okolicy. Oczywiście
nie wpadajmy w paranoję. W centrum i na północy (gdzie mieszkam) jest raczej bezpiecznie.To była pierwsza tego typu sytuacja w której nie czułam się całkiem bezpiecznie, więc naprawdę nie ma się czego bać. Po prostu gdy
się wybiera na południe trzeba uważać, żeby nie wylądować tam gdzie nie
trzeba... o czym niestety zapomniałam tamtego dnia. Ale na
szczęście skończyło się tylko na dreszczyku emocji ;)