Tam taradam.Wszystkim obecnym dziękuje za przybycie. Wygląda na to,że mamy wreszcie oficjalne otwarcie :)
Jeśli kiedyś będziecie się zastanawiać - Gdzie jest Basia? Co wyczynia i cóż nowego wymyśliła. To właśnie tu proponuje wam zajrzeć. Postaram się zamieszczać relacje bardziej na bieżąco, ale jak na razie wszystko dzieje się tak szybko, nowe miejsca, nowi ludzie, ciężko mi nadążyć za tym co się dzieje…a co dopiero to spisać.
Obecnie pozdrawiam z Singapuru. I chociaż jeszcze w dniu wylotu z HGK miałyśmy chwile grozy i nie wiedziałyśmy czy będziemy miały gdzie nocować (pisząc ostatnie rozpaczliwe CS requesty z lotniska) to nie mogłyśmy trafić lepiej niż na kanapę u Daryl’a. Nasz host odebrał nas o 1 w nocy z lotniska, przekazał zostawiony przez poprzednich couchsurferów przewodnik po Singapurze i karty na komunikację miejską. Studiuje, pracuje i ma jeszcze w sobie tyle energii, żeby gadać z nami do wieczora. Gości dopiero od pół roku, a jego kanapa ma niesamowite właściwości łączenia ludzi którzy na niej spali, większość z nich spotyka się później niespodziewanie gdzieś w podróży, w historie które nam opowiedział aż trudno było uwierzyć. Poznawanie takich ludzi jest nie mniejszą przygodą niż poznawanie nowych miejsc.
No, ale pewnie wolelibyście więcej o Singapurze. Gotowi? No to uśmiech! Jesteście w ukrytej kamerze :)
Kamery są wszędzie, myślę,że nie ma miejsca na stacji metra które nie byłoby nagrywane. Nigdzie nie widziałam znaków ze słynnym zakazem żucia gumy, ale może to jest tutaj zbyt oczywiste. Za to zakazy jedzenia i picia widnieją wszędzie i słabo mi się robi na myśl o płaceniu grzywny, a cóż...już nawet z przyzwyczajenia zdarzyło mi się napić zwykłej wody.
Przyroda jest tutaj piękna, bujniejsza niż w HGK, banany rosną przed domem naszego host :) Na początek parę zdjęć z Singapore Botanic Gardens, wejście do niego jest bezpłatne, ot taki park w centrum miasta gdzie można pójść na spacer z psem czy rodzinny piknik :)
A na deser Singapurski przysmak - lody w chlebie :D Uwierzcie,że naprawdę smaczne :)