Gdy
mówię ludziom, że jadę na festiwal filmowy wydają się być zainteresowani. Gdy
mówię, że trwa 11 dni i można na nim
obejrzeć nawet po 5 filmów dziennie to najczęściej robią zatroskaną minę. Ktoś
kiedyś spytał mnie czy mi za to płacą. Dostałam parę współczujących spojrzeń. Zdaje
się, że raz nawet ktoś poklepał mnie po plecach z westchnieniem w stylu „cóż
poradzić, życie jest ciężkie”.
No
cóż, życie znowu zacznie być "ciężkie" chociaż tym razem nie we Wrocławiu. Za parę godzin lecę na Sundance Film
Festival. Już dzisiaj będę w Salt Lake City. Emocje rosną. Jest 3 nad ranem i ostatnie rzeczy lądują w walizce,. Za 2,5 godziny ma przyjechać taksówka, która
zawiezie mnie na lotnisko i właśnie wtedy dostaje SMS. Sms z którego jasno wynika,
że cóż…chyba jednak nie będę mogła przyjechać do couchsurfera u którego miałam
DZISIAJ przenocować. Samolot mam za jakieś 4,5 godziny.
Wdech,
wydech, wdech, ok. Jakoś to będzie.
Tak
było wczoraj. A później? A później, cóż – wsiadłam do samolotu i zrobiło się
znacznie lepiej. WiFi Kochani!!! Nigdy wcześniej się z takim cudem w samolocie
nie spotkałam, więc moja ekscytacja sięgała zenitu. A potem wyjrzałam za okno i
zrobiło się jeszcze lepiej.
Podróż
minęła dobrzeJ Tylko
teraz trzeba było zaczać działac. Odebrać bilety na filmy, znaleźć dach nad
głową? Takie drobiazgi. I wtedy zobaczyłam wielki napis Sundance Film Festival.
Moim oczom ukazała się festiwalowa informacja. OK, jedyny znajomy element w tym
otoczeniu, idę.
-
Chcialabym sie zapytac jak dojechac ... (wlasciwie gdzie ja chcialam jechac? )
moze gdzies gdzie moge odebrac bilety?
-
A w jakim hotelu sie zatrzymujesz? – Pan z informacji pewnie myslal,ze tym
pytaniem ulatwi mi sprawe
-
Hotelu? Hmm, wlasciwie to ja nie mam hotelu, albo miejsca...gdzie sie zatrzymam. - mina Pana była nietęga
Ale
w tym momecie drugi wolontariusz wtracil sie do romozwy – Couchsurfing? –
zapytal, choc nie wiem jak mnie tak szybko rozszyfrowal, bo bylo to pierwsze
slowo ktore do mnie powiedzial. Slowo klucz. Po chwili okazalo sie,ze sam
przyjmuje u siebie ludzi, ze podwiezie mnie do Main Box Office gdzie bede mogla
odebrac swoje bilety i wlasciwie to moge zostawic u niego swoje rzeczy, albo
przenocowac, jesli nie znajde niczego.
Jakies 2 godziny później miałam już wszystkie bilety, które jakims cudem udało mi się kupic w przedsprzedaży online.
W ramach
wyrabiania sobie nawyku czestszego zamieszczania zdjec zalozylam sobie
instagram, nie wiem jak bedzie z postami z festiwalu (tego pisze glownie na
komorce), ale jesli ktos jest ciekawy jak mi festiwalowe dni mijaja - zdjecie mam
zamiar zamieszczac w miare regularnie
Jesli
ktos ma ochote sledzic zapraszam na http://instagram.com/where_is_basia/
No, gdy na początku myślisz, że podróż będzie nie udana a tu nagle taki widok na oknem to naprawdę musi być niesamowity moment ;)
Ale świetnie! Zazdroszczę, sama chętnie bym się na Sundance wybrała. Koniecznie musisz napisać jak było. Zdjęcia z samolotu przypominają mi widoki wzdłuż Alaska Highway. Bajeczne!
Ale Ci zazdroszcze tegi Sundance ! :-)