No i znowu jestem na emigracji, tylko tym razem po drugiej stronie półkuli. Melduję się z Chicago spod słynnej "fasolki". Udało mi się spełnić jedno z najdawniejszych marzeń - w tym roku będę studiować w USA :)
Jeśli chodzi o poprzedniego posta to zagadka teraz chyba powinna wydawać się łatwiejsza. Chodziło oczywiście o krainę Halloween, a dokładniej obchody Halloween w USA. Bo tylko tutaj pod koniec października zombie, duchy i inne zjawy zaczynają swobodnie chadzać po okolicy, pajęczyny magicznie spowijają ogrodzenia, a na co drugim trawniku pojawiają się nagrobki. W sklepach na półkach sztuczna krew leży obok bułek. I następuje nagły wysyp dyniowych muffinków (mniam! pyszne są!).
myślałam, że odgadnąć trzeba bardziej szczegółowo ;p
Nie spodziewałam się Ciebie teraz w USA, zaskoczyłaś mnie :). Powodzenia!
Kurcze - jak tam Słonecznie !! :)
Have the best time in Chicago:) xoxo
Od razu wiedziałam, że to Chicago!
Poznaje się "stare" kąty !!!
Cudowne miasto, ponownie bym tam powróciła!
Gratuluję spełnienia marzenia i życzę realizacji kolejnych oraz udanego pobytu w Chicago! Poprzedni post doskonale ukazuje kulturę i obchody Halloween. Pozdrawiam serdecznie ;)
@Dokładnie tak jest! A o wracaniu do domu na kilka dni mmm coś o tym wiem ;) Pozdrawiam
studia w USA gratulacje !! *.*
niestety tu mnie masz, musiałabym wyguglować :>
Baśkaaa, aaaa jesteś zajebista! :)