"
Witamy Państwa na pokładzie. Ogłaszamy, że dobór miejsc jest
dowolny, także zachęcam do rozejrzenia się koło kogo mielibyście
ochotę usiąść. Wybierzcie mądrze, nigdy nie wiadomo co może z
tego wyniknąć ;)"
Tak się
właśnie poznaje miłość swojego życia w Stanach, haha :) Polecam linię Southwest, nie dość że miałyśmy bardzo wyluzowaną załogę podczas lotu do Los Angeles, to w cenie są dwie sztuki bagażu
nadawanego. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam, a ceny biletów zazwyczaj mają bardzo dobre.
Nasz
host William przyjechał po nas na lotnisko i zabrał nas na małą
wycieczkę po okolicy. Dostałyśmy duuuży pokój z łazienką i
obstawiam,że z najwygodniejszym łóżkiem na jakim będzie nam dane
spać podczaj tej podróży. Do tego William zaproponował, że
pożyczy nam samochód na czas naszego pobytu, więc dodatkowo
zaoszczędziłyśmy na wynajęciu samochodu - bo bez auta w LA ani
rusz. Taaak, czasem na couchsurfingu tak się trafia :)
A jego
dom miał taki świetny klimat, z chęcią bym w takim zamieszkała :)
Miał super miejsce do siedzenia, z ogniskiem na gaz. I drzewko mandarynkowe przed domem :)
Ooo, na jakiej dzielnicy teraz rezydujecie? :>
To nieprawda z tym, że w LA nie da się przeżyć bez samochodu! Ja poruszałam się jedynie komunikacją miejską (autosany + metro) i dałam radę ;)
Jak ktoś chce to się da wszystko :) ale komunikacja miejska nie jest tam najlepsza,a odległości w LA duże, więc samochód się przydał. Nasz host mieszka w Torrance, to jest troche na obrzeżach, ale bardzo ładna okolica :)
Wygląda fantastycznie. Trochę mi się przypomina Melrose Place, lol. Podobne widoki. Drzewko mandarynkowe przed domem jest dla mnie hitem tego postu. <3