No i mam już pierwszy semestr za sobą. Niedawno odbyło się uroczyste zakończenie i wręczenie certyfikatów.
Jak na każdej uroczystości czy ceremonii na Bali odbyły się pokazy tańca. W pewnym momencie tancerki zaczęły wciągać na scenę studentów :) Na potwierdzenie tezy, że tańczyć każdy może dołączam filmik:
****** **** **** *******
A jeśli już jesteśmy przy zakończeniach. To ja ten rok pożegnałam na plaży, spacerując wzdłuż oceanu z najgorszym i najdroższym szampanem jaki w życiu piłam ( a i tak najtańszym jaki tutaj znalazłyśmy), robiąc uniki przed szalonymi Indonezyjczykami bądź Australijczykami z petardami w ręku, nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Bo to był dla mnie bardzo dobry rok. Rok spełnionych marzeń. Najpierw wymarzona podróż do USA – słonecznej Kalifornii. Później na dzień przed urodzinami – dowiedziałam się,że dostałam roczne stypendium na Bali. I tym samym odwiedziłam w tym roku dwa nowe kontynenty. Znalazłam się w miejscach, które kiedyś wydawały mi się być w sferze odległych marzeń. Poznałam mnóstwo ciekawych ludzi. Pływałam w najwyżej położonym basenie w Singapurze, odwiedziłam Hong Kong z całą jego różnorodnością i tysiącami smaków. W Ferie świąteczne zwiedzałam Londyn śladami Kuby Rozpruwacza , a urodziny świętowałam przy fontannie di Trevi :) Nauczyłam się jeździć na skuterze, zamieszkałam pod jednym dachem ze stadem jaszczurek, gościłam na swojej „kanapie” pierwszych couchsurferów, przekroczyłam równik, zaczęłam się uczyć nowego języka i popłynęłam na fali na surfingu.
Życzę Wam,żeby żadne marzenie nie wydawało Wam się zbyt odległe do spełnienia, bo uwierzcie,że nigdy takie nie jest. Może niektórzy z Was pamiętają taką jedną dziewczynę, która zarzekała się,że pojedzie wkrótce na Bali i nikt nie brał jej na poważnie (Ekhm, ciekawe gdzie teraz jest :P?). Po prostu pewnego dnia trzeba wstać i zacząć je spełniać. I tego Wam życzę. Bo mimo,że (ostrzegam!) wymaga to trochę wysiłku i nie zawsze jest różowo - to warto!
Szczęśliwego Nowego Roku! Selamat tahun baru! I niech rok 2012 będzie tylko lepszy :)
Boże, jak ładnie to wszystko napisałaś. Zainspirowałaś mnie tym samym do cieszenia się życiem.
Oj ciesze się :) A Ty tym jednym komentarzem sprawiłaś,że ciesze się,że to napisałam :) Więc, pewnie, obie się cieszmy - bo warto! :)